Szlak bojowy 1DPanc.

1 Polska Dywizja Pancerna 1944-45 w Zachodniej Europie

Historia

Początek

Dalekim protoplastą 1 Polskiej Dywizji Pancernej była zapewne „Lotna kompania szturmowa” dowodzona w 1919 r. przez por. Maczka. Nie miała ona na pewno nic wspólnego z ówczesnymi czołgami – ciężkimi i topornymi kolosami – była to kompania mobilna, dobrze wyposażona w cekaemy i ręczne granaty ze świetnie zgraną załogą. Czyli wykazywała zalety charakteryzujące późniejsze zagony pancerne – szybkość i siłę ognia. I „Lotna” sprawdziła się w walkach z Ukraińcami, i później w 1920 r. jako już Batalion Szturmowy 1 Dywizji Kawalerii im. kpt. Maczka w wojnie polsko-sowieckiej.

Rozwój polskich sił pancernych przed wybuchem II wojny światowej był mizerny; Naczelne Dowództwo zbytnio nie interesowało się tworzeniem zwartych i samodzielnych związków taktycznych, raczej przyjmowany był wzorzec (kiepski, oblał egzamin w 1939 i 1940 r.) francuski. Czołg służyć miał jako bliskie wsparcie piechoty. Wynikało to jednak chyba z niedostatecznych środków finansowych gdyby II Rzeczpospolitą stać było na formowanie grup pancernych, korpusów to one z pewnością by powstały – gdyż w szeregach kadry oficerskiej entuzjastów tej broni nie brakowało.

W 1938 płk Maczek objął dowództwo nad 10 Brygadą Kawalerii – pierwszą jednostką w pełni zmotoryzowaną. Daleko jej jednak było do miana prawdziwej, rasowej jednostki pancernej. „(…) Oto jednostka defensywna o szybkości straży pożarnej, tyle, by na czas zlokalizować pożar to tu, to tam. Brygada w tej koncepcji była raczej próbą defensywnej odpowiedzi na grozę jednostek szybkich — dywizji pancernych nieprzyjaciela(…)” 1. Tak to widział w tamtych czasach jeden z największych zwolenników broni pancernej — płk Maczek. Kręgosłupem pancernym tej jednostki był batalion czołgów lekkich 7 T.P, które to bez przeszkód mogły stawać w szranki z niemieckimi PzKpfw I i PzKpfw II oraz kompania T.K.S., tankietek trochę groźniejszych od „taczanek”.

Po klęsce wrześniowej

Po klęsce wrześniowej niedobitki brygady, jak i wiele innych formacji znalazła się na terenie Węgier. Pod naciskiem III Rzeszy na rząd węgierski, polskie jednostki zostały internowane i osadzone w tymczasowych obozach. Jednak dzięki przychylności węgierskich władz wojskowych i przyjaznym stosunkom z ludnością cywilną udawało się organizować „ucieczki” z tychże obozów i przerzuty Polaków do Włoch, a stamtąd do Francji.

Francja w odróżnieniu od Węgier, Rumunii i Włoch (sprzymierzeńców hitlerowskich Niemiec) przyjmowała Polaków raczej chłodno.

Tuż przed wybuchem kampanii francuskiej 1940 r., świeżo mianowany na generała brygady, Maczek rozpoczął organizowanie polskiej dywizji pancernej. W początkowej fazie francuskie władze chcące wykorzystać Polaków jako typowe „mięso armatnie” skutecznie utrudniało tworzenie jednostki. Sytuacja odwróciła się w momencie totalnej klęski na froncie, kiedy to nagle Francuzi zapragnęli jak najszybszego sformowania jednostki i natychmiastowego użycia jej na froncie.

Francuzi ze swoją przestarzałą strategią nie mieli żadnych szans – mimo ogromnego w porównaniu do Polski potencjału ludzkiego, finansowego i technicznego. Jednostki polskiej dywizji pancernej zdołały ewakuować się różnymi drogami (m.in. przez Hiszpanię i Portugalię) do Wielkiej Brytanii. Tam dopiero rozpoczęła się żmudna praca nad 1 Polską Dywizją Pancerną trwająca nieprzerwanie, aż do 1944 r.

Bitwa pod Falaise

1 sierpnia 1944 r. polska dywizja panc. wchodząca w skład kanadyjskiego 2 Korpusu osiągnęła normandzki brzeg. W tydzień później, w nocy z 7 na 8 sierpnia wzięła udział w ataku na francuskie miasto — Falaise. Po długotrwałych i krwawych walkach o miasto, doszło do wielkiej bitwy pod Falaise, gdzie polskie oddziały 1 dyw. panc. 20 sierpnia zostały otoczone w Coudenard i Chambois (wraz z batalionem amerykańskiej 90 Dywizji) przez cofające się pod naporem aliantów wojska niemieckie. Po całodniowym odpieraniu zmasowanych ataków: od północy i wschodu na Coudenard 2 Korpusu Pancernego, 4 Dywizji Pancernej, 9 DPanc. SS, 2 DPanc. SS; i od południa i zachodu na Chambois 1 Korpusu Pancernego SS i 116 DPanc.; polskie jednostki zostały odblokowane 21 sierpnia przez natarcie kanadyjskiej 4 DPanc.

Vive la Pologne!

Po tygodniowym odpoczynku i uzupełnieniu części strat w ludziach i sprzęcie do ok. 80% stanu etatowego, 1 Polska Dywizja Pancerna rusza na wschód w pościg za wycofującymi się wojskami niemieckimi. Po „zaliczeniu” kilku potyczek z niewielkimi siłami niemieckimi, w nocy z 2 na 3 września doszło do bitwy o Abeville. Broniące miasta jednostki skapitulowały 3 września o godz. 12.00. Dalszy szlak pościgu polskiej dywizji prowadził przez miasta Wizernes, Belle Croix i zdobyte 5 września w brawurowej akcji St. Omer. Następnego dnia, 6 września o godz. 13.40 oddziały polskie przekraczają granicę francusko-belgijską, wypierają Niemców z miasteczka Poperinghe i docierają pod miasto Ypres. Po zdobyciu miasta w zażartych walkach ulicznych polska dywizja zdobywa 7 i 8 września następne miejscowości, kolejno: Pashendale, Hoogled, Roulers oraz Thielt. Dywizja gen. Maczka zatrzymana została dopiero na silnie bronionym Kanale Gandawskim, w okolicach którego od 5 września walczyła brytyjska 7 Dywizja Pancerna. W ciężkich walkach, polska dywizja przebiła się przez obronę i w dwu natarciach ruszyła na północ wzdłuż kanału oraz ku miastu St. Nicolas, w okolicach którego dochodzi do kilku starć z Niemcami. W obszarze Gandawy, 16 września wydzielone jednostki polskiej dywizji zniszczyły niemiecką artylerię. Wieczorem polskie oddziały osiągają granicę belgijsko-holenderską. Podchodząc pod holenderskie miasto Axel nad kanałem Axel-Hulst, 10 pułk dragonów przeprowadził nieudany szturm z marszu. Axel został zdobyty 19 września po przeprowadzeniu dobrze zorganizowanego ataku z użyciem dywizyjnej artylerii. Dzięki opanowaniu Axel mogło rozwinąć się kolejne natarcie, które doprowadziło do wyzwolenia portu Terneusen. Po zabezpieczeniu terenu, polską dywizję czekało kilka dni wytchnienia i możliwość przygotowania się do kolejnego skoku. Ku Bredzie u ujścia Mozy do morza.

Operacja „Breda”

Port śródlądowy u ujścia rzek Mark i Aa do kanału Wilhelminy stał się w tamtym okresie silnie umocnionym punktem oporu i ciągnął się od Roosendaal-Hillandsch Diep poprzez Bredę do Tilburga. Na te umocnienia 22 października został przypuszczony generalny szturm: na południowy zachód kanadyjskiej 4 DPanc. i 3 Dyw. Piechoty, brytyjskiej 49 Dyw. Piechoty i amerykańskiej 104 Dyw. Piechoty; od południa na Tilburg brytyjskiej 7 Samodzielnej Brygady Pancernej; oraz od wschodu 7 DPanc. i 51 Szkockiej Dywizji Piechoty. Rolą 1 Polskiej Dywizji Pancernej było scalanie natarcia i bronienie skrzydeł nacierających dywizji. 26 października gen. Maczek otrzymał rozkaz związania walką Niemców w kierunku na Oosterhout, które dzięki całkowitemu zaskoczeniu obrony niemieckiej stało się kluczowym natarciem mocno wyprzedzającym pochód aliancki od strony Roosendaal. Następnego dnia w południe 10 pułk strzelców konnych (rozp.) zdobywa miasteczko Gilze, a następnie przecina szosę łączącą Bredę z Tilburgiem. Z racji postępów polskiej dywizji, marszałek Montgomery zmienia założenia planu i nakazuje 1 dywizji przeprowadzenie ataku na Bredę. Szybkimi manewrami, wykorzystując zaskoczenie Polacy stosunkowo szybko oczyścili sobie obszar Gilze-Haansberg-Rijen-Molenschot-Dorst-Bavel prowadzący do Bredy. Generalny szturm na Bredę rozpoczął się 29 października i po całodobowych, ciężkich walkach Niemcy zostali wyparci z miasta. Po wyzwoleniu miasta, dywizja przeszła do oczyszczania terenu wokół (przy współudziale 2 Kanadyjskiej Brygady Pancernej), a kolejnego dnia do natarcia w kierunku na Moerdyk. Teren jednak wiodący do miasta był dobrze przygotowany do walki obronnej przez co natarcie polskiej dywizji i kanadyjskiej brygady co chwila utykał w obliczy zdeterminowanej defensywy Niemców. Osiągnięcie celu, czyli odrzucenie jednostek wroga za Hollandsch Diep nastąpiło dopiero 9 listopada, po uprzedniej, krwawej walce o przyczółek mostowy w Moerdijk.

Faktem jest, że polskie natarcie na Bredę uchroniło miasto od niebywałych zniszczeń, jakich dokonałoby w czasie szturmu lotnictwo i artyleria aliancka. Szczera wdzięczność za wyzwolenie i uchronienie miasta przed totalnym zniszczeniem nie była w przypadku Holendrów wdzięcznością niestałą, chwilową. Po dziś dzień pamięta się tam o bohaterstwie Polaków z 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka.

Stacja końcowa — Wilhelmshaven

Nim doszło do zdobycia miasta Wilhemshaven, polska dywizja oswobodziła z obozów w Oberlangen i Niederlangen 1700 polskich kobiet — uczestniczek Powstania Warszawskiego. Kierunek na Wilhelmshaven, usiany kanałami, szerokimi rozlewiskami i silnie broniony stał się ciężką przeprawą dla zaprawionej w bojach polskiej dywizji. 22 kwietnia 1945 r. dywizja dociera do Kollinghorst w pobliży rzeki Ledy. Stąd zostało wyprowadzone natarcie już bezpośrednio na główny cel — Wilhemshaven. Miasta broniły niedobitki z różnych formacji, zmieszane oddziały Kriegsmarine, Waffen SS oraz Fallschirmjager (spadochroniarzy). Zażarte walki toczone w okolicy portu, a także miast Remels, Halsbek, Apen i innych trwały do 4 maja, kiedy to do sztabu dywizji dotarł meldunek nakazujący przerwanie działań z dniem 5 maja o godz. 8.00. Była to również informacja o tym, że III Rzesza skapitulowała. Znamienne jest to, że w czasie odczytywania Niemcom warunków kapitulacji poinformowano ich, iż teren obejmujący port Wilhelmshaven kontrolowany będzie przez 1 Polską Dywizję Pancerną — jedyną formację polską biorącą udział w okupacji Niemiec.